Stosunkowo niedawno wpadła mi w ręce filiżanka dla Guliwera. Jej rozmiary są imponujące, wysokość to 12cm a średnica 11cm. Typowy dla Śląska produkt okazjonalny z dedykacją. Pomimo, że Śląsk przodował w tego typu galanterii, to nie dajcie się zwieść, myślę tu o nieoznakowanych wyrobach, które z automatu są przypisane temu regionowi. Moja filiżanka pochodzi z fabryki w Konigszelt (Jaworzyna Śląska) z czasów Augusta Rappsilbera 1877-1886.
http://lawendowyzagajnik.blogspot.com/2014/06/porcelana-slaska.html
http://lawendowyzagajnik.blogspot.com/2015/02/jaworzyna-slaska-za-augusta-rappsibera.htmlhttp://lawendowyzagajnik.blogspot.com/2014/06/porcelana-slaska.html
Na ostatnim zdjęciu złota filiżanka okazjonalna bez sygnatury. W zestawieniu obu widać dopiero jak duża jest ta różowa.
Co do zasady, szanujące się manufaktury sygnowały swoje wyroby. Stąd większość porcelany jest znakowana. Na podstawie swoich spostrzeżeń wydaje mi się, że w śląskiej porcelanie z oznaczeniami było różnie. W niektórych serwisach były sygnowane tylko pojedyncze elementy. W zestawach filiżanek można znaleźć przykłady, gdzie sygnatura jest tylko na talerzyku albo tylko na filiżance.
Bywają też inne anomalie. Wypatrzyłam ostatnio serwis do kawy, którego centralna część tj dzbanek, cukiernica i mlecznik były sygnowane KPM ( Krister Wałbrzych XIX/XX) a filiżanki ze spodkami CT (Carl Tielsch Stary Zdrój), dodam że kolorystyka i wzór poszczególnych elementów były identyczne. Nie mogę zrozumieć z czego to wynika. Jedno co mi przychodzi do głowy to, że wyroby różnych manufaktur mogły być zdobione w jednej ze śląskich malarni, które jak wiadomo nie wszystkie znakowały swoją twórczość. Dla niewtajemniczonych przypomnę, że prawidłowe oznaczenie zewnętrznej malarni to sygnatura fabryki porcelany zwykle zakryta i dodatkowo oznaczenie malarni.
Pozdrowienia dla sprzedawców, którzy wiedzą o mojej stronie .
Bywają też inne anomalie. Wypatrzyłam ostatnio serwis do kawy, którego centralna część tj dzbanek, cukiernica i mlecznik były sygnowane KPM ( Krister Wałbrzych XIX/XX) a filiżanki ze spodkami CT (Carl Tielsch Stary Zdrój), dodam że kolorystyka i wzór poszczególnych elementów były identyczne. Nie mogę zrozumieć z czego to wynika. Jedno co mi przychodzi do głowy to, że wyroby różnych manufaktur mogły być zdobione w jednej ze śląskich malarni, które jak wiadomo nie wszystkie znakowały swoją twórczość. Dla niewtajemniczonych przypomnę, że prawidłowe oznaczenie zewnętrznej malarni to sygnatura fabryki porcelany zwykle zakryta i dodatkowo oznaczenie malarni.
Pozdrowienia dla sprzedawców, którzy wiedzą o mojej stronie .
Podziwiam Twoją wiedzę i cieszę się, że szkolisz sprzedawców.
OdpowiedzUsuńUściski i pozdrowionka.:)))
Pozdrawiam serdecznie lubię zaglądać do Ciebie, tyle ciekawych informacji!!
OdpowiedzUsuńDzięki temu, że mam tego bloga muszę ciąglę czytać na ten temat to dla mnie też motywacja. Wydawało mi się, że to niszowa dziedzina okazało się, że jest całkiem spora grupa osób, które interesują się porcelaną. Moim zamiarem jest edukowanie osób, które kupują, żeby nie nabywały porcelany marki Bawaria bo takiej nie ma. Tylko szukały sobie ciekawych wyrobów, które przy okazji cieszą oko. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńMam dwie podobne filiżanki bez spodków. Nie znalazłam o nich żadnej informacji poza tym wpisem... Czy jest szansa na większe rozwinięcie tematu? Np. jaka ilość tego typu filiżanek produkowana była w tamtym okresie? Czy są one wyjątkowe czy raczej powszechne?
OdpowiedzUsuń