Pomyślałam, że pokarze Wam swoją Matkę Boską, którą szukałam przez parę lat. Moment jest dobry bo od dziś są w kościołach i pod kapliczkami tzw. majówki. Czasem jadąc przez małe wsie widać jak ludzie gromadzą się na tę okoliczność. Moja Niepokalana Matka Boska jest u mnie prawie trzy lata. Szukałam długo figury, która będzie taka sama jak figura w kapliczce mojej babci Marysi. Pierwszy raz jak ją zobaczyłam na giełdzie staroci wiedziałam że to ta, miałam tylko obawy, że jest zbyt duża. Pogoda tego dnia była okropna padał śnieg z deszczem i strasznie wiało. Obejrzałam ją, stała na wysokim stole u sprzedawcy. Odeszłam z nadzieją, że może znajdę niższą. Poszłam na Maszę Świętą i w kościele o niczym innym nie myślałam tylko o tym, że muszę wrócić i kupić tą figurę, bo jak tego nie zrobię to będę żałować. Po mszy wybiegłam na starówkę i zobaczyłam, że prawie nikogo nie ma, jedynie człowiek, który ma moją figurę kończy się pakować. Został mu tylko do zapakowania stół i Maryja. Wypytałam go o jej pochodzenie. Okazało się, że wziął ją w komis od staruszki. Wyglądała strasznie, była bardzo brudna, muchy jej nie oszczędzały, twarz miała zmacerowaną i rozbity nos. Zapłaciłam umówioną kwotę i owiniętą w gazetę przyniosłam do domu. Zdziwienie wszystkich było bardzo duże, że w wystający z reklamówki kawał gazety zawinięta jest Matka Boża. Po usunięciu brudu odkryłam na postumencie adnotację:
S.Kubicki
Częstochowa
Ryn Wieluński 19.
Myślę, że ta figura jest z 1919 roku. Wnioskuję tak, ponieważ przed dwoma laty kupiłam drugą, którą podarowałam zaprzyjaźnionej osobie i tam adnotacja była zbliżona ale były cyfry 49. Biorąc pod uwagę stan tej figury to widać było, że jest młodsza. Zostawiłam sobie jej zdjęcie.
Oprócz tego przed rokiem kupiłam obraz, który mnie ujął. Jak go zobaczyłam w sklepie ze starociami to miałam tylko jeden problem gdzie go powieszę.
Muszę Wam powiedzieć, że obecność takiej figury to nie tylko przedmiot w domu, to tak jak by żywa osoba, powiernik z którym na co dzień się żyje. Znalazłam w przepastnym internecie parę ładnych figur.
Na koniec chciałam przedstawić obrazek świętego w miedzianej oprawie, który przeleżał u moich rodziców w komórce w starym meblu z dziesięć lat i nikt nie wie skąd on się tam wziął. W tamtym roku robiąc porządki natknęłam się na niego. Nie mam pewności ale może to być Św. Marcin.
Przepiękne Maryjki pokazujesz, i dobrze, że tej "swojej własnej" nie odpuściłaś i zabrałaś ją do domu,
OdpowiedzUsuńpozdrawiam cieplutko!