Na koniec sezonu jajkowego zostawiłam dla Was filcowane pisanki po kaszubsku i łowicku. Czasem mam wrażenie, że mam coś z "pomysłowego Dobromira" natykam się na rzecz, parę chwil i już wiem jak ją wykorzystam. Tak też było tym razem. Poszukiwałam kalki tuszowej ( dziś to bardzo rzadki okaz) i dogadałam się ze znajomą osobą, która miała mały zapas ze starych czasów. Jednak oprócz kalki dostałam dwie teczki wzorów ludowych. Jak je zobaczyłam to aż ucałowałam darczyńcę i pierwsze jajo darowałam jej.
Te jajo było wielkości strusiego. Pracy na dwa dni ale wyszło fajnie. Uważam, że łatwiej zrobić takie duże niż te mniejsze przy tym wzorze.
Na koniec życzę wszystkim swoim czytelnikom
spokojnych i wiosennych Świąt Wielkanocnych
oraz wszelkiej radości i pomyślności
lawendowy zagajnik
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz